Mateusz Stępnikowski, dla znajomych: Leon. Krakowski freeskater.
Jakiś czas temu, na pewnych zawodach rolkowych ktoś zadał pytanie:
Mateusz Stępnikowski? A kto to jest?
Ten wywiad ma na celu na to pytanie odpowiedzieć.
Zapraszam do lektury i zapoznania się z tym, co ma do powiedzenia bez wątpienia najbardziej aktywny freeskater w Polsce.
Cześć Mateusz! Znamy się nie od dziś, zna Cię prawie cały rolkowy Kraków, dobra część Katowic, Rzeszowa i kawałek Warszawy. Jednak są i rolkarze, którzy o Tobie jeszcze nie mieli okazji usłyszeć. Czy możesz na wstępie powiedzieć kilka zdań o sobie?
Witajcie!
Na początku chciałbym sprostować jedną rzecz – nie zna mnie prawie cały Kraków – prawda działam dosyć mocno w internetach i dużo jeżdżę, ale nie jest dla mnie ważne to czy ktoś mnie kojarzy, czy nie. Jeżdżę dla siebie i staram się zarażać swoją rolkową zajawką innych.
Kilka słów o mnie. Mam obecnie 20 lat i od zawsze mieszkam w Krakowie. Obecnie prowadzę szkółkę rolkową I Love Rolki – Kraków razem z Tomkiem Suwajem oraz Magdą Kowalską i jest to na chwilę obecną moje jedyne zajęcie. Postanowiłem zrobić sobie przerwę od szkoły i zobaczyć jak potoczą się moje losy instruktora.
No właśnie. Na początku lipca tego roku udało mi się skończyć kurs instruktora wrotkarstwa i uzyskać certyfikat PZSW z czego jestem bardzo szczęśliwy, bo od zawsze jakoś ten temat przewijał się przez moją głowę, a marzenia trzeba spełniać. Moja przygoda z rolkami zaczęła się tak naprawdę od łyżew, ponieważ od 5 roku życia zacząłem chodzić z tatą na lodowisko. Trwało to przez około 5 lat, a w między czasie przewinęły się jakieś pierwsze rolki. Moja rolkowa zajawka trwa już od 10 lat. Przez ten okres jeździłem na wielu różnych rolkach przez co mam już dosyć spory staż jak na mój wiek.
Dwa lata temu moja zakręcona przygoda nabrała tępa, a to wszystko dzięki nawiązaniu współpracy z ludźmi na tej samej zajawie. Dzięki wsparciu od Tomka Szymczyka, głównego team managera Powerslide FSK udało mi się nawiązać współpracę z tą właśnie firmą. Otrzymałem od nich nieocenioną pomoc, za co już dziś chcę podziękować. Obecnie testuję dla nich sprzęt. W tym samym czasie nawiązałem również współpracę ze sklepem Bladeville oraz dołączyłem do projektu I Love Rolki. Myślę, że tyle wystarczy na wstępie i zapraszam do dalszej części.
Sponsoring w świecie rolek przybiera różne postacie: flow, amator, pro. Zasadniczo jednak o czymś takim jak „prawdziwy sponsoring” możemy mówić wtedy, gdy osoba jest wspierana przez daną firmę w sposób bezpośredni, a nie poprzez np. sklep. W Polsce takich osób jest kilka, reprezentują one różne style jazdy na rolkach. Skądinąd wiem, że Twoja relacja z firmą Powerslide też tak wygląda i czyni Cię to ewenementem na skalę kraju, jako ridera fsk. Czy czujesz się już oficjalnym członkiem teamu Powerslide FSK, na równi z np. siostrami Czapla w dyscyplinie freestyle slalom?
Na chwilę obecną jestem członkiem Teamu Powerslide Polska. Może już nie długo się to zmieni kto wie. Bardzo się cieszę, że mam takie relacje (zaryzykuję stwierdzenia) z największym i najbardziej innowacyjnym producentem rolek na świecie oraz mam nadzieję, że będą one trwały jeszcze długo.
Widać, że obecnie jesteś bardzo zaangażowany w nasz lokalny, rolkowy świat – widać także jak jeździsz. Ale nic nie przychodzi samo. Bez wątpienia, osiągnięcie obecnej pozycji i „załapanie się” do teamu Powerslide nie było rzeczą prostą i wymagało pracy. Czy możesz nam przybliżyć, jak do tego doszło?
I Love Rolki – to zdanie dużo wyjaśnia. Pokochałem je już dawno temu i starałem się, aby nasze relacje były jak najlepsze. Moja przygoda ze sponsoringiem zaczęła się trochę wcześniej. Nawiązałem współpracę z lokalnym sklepem rolkowym, ponieważ od czegoś trzeba zacząć. Przez dwa lata jeździłem w ich koszulkach i reprezentowałem na zawodach. Jest to mały lokalny sklep, przez co wsparcie kończyło się na zniżkach, ale na początek zawsze to coś. Później przeczytałem wywiad z Tomkiem Szymczykiem, właśnie o sponsoringu i postanowiłem napisać do niego maila w tej sprawie. Odzew był bardzo szybki, bo już następnego dnia byłem na rozmowie w Katowicach. Później sprawy potoczyły się szybko. Pierwsze zdjęcia, edity i warsztaty. Uważam, że ważne jest się pokazać i nie bać się kroczyć ścieżką swoich marzeń.
Obiektywnie patrząc, jesteś jeszcze młody i masz sporo czasu na rozwój. Czy jest jakiś dalekosiężny cel związany z jazdą na rolkach, który byś chciał osiągnąć? Jak widzisz siebie w tym wszystkim za kilka lat?
Powiem szczerze, że największym celem mojego życia jest robić to co kocham. Ja chciałbym jeździć jak najwięcej na rolkach. Rolki to możliwość szybkiego przemieszczania się z punktu A do punktu B ale przede wszystkim wolność jaką otrzymujemy dzięki nim. Oczywiście są rzeczy, które chciałbym zrobić np. pojechać na zawody WSX (World Skate Cross Series), zwiedzić Europę, ale przede wszystkim pojechać do Barcelony. Wszystko jest do zrobienia, wystarczy robić to co się w życiu lubi, a nie to, na czym zrobi się większą kasę, bo to jest ulotne szczęście.
To pytanie zapewne nurtuje niejednego czytelnika – co trzeba robić, aby zostać zauważonym i znaleźć się w teamie? Po za oczywistą odpowiedzią „dobrze jeździć” rzecz jasna. Jakieś złote rady?
Odpowiedź jest naprawdę prosta. Trzeba jeździć. Dużo i z sercem. Trzeba pokochać rolki i wierzyć w to co się robi. Jasne – ważne jest to jakie się ma predyspozycje i jakich ludzi się spotka na swojej drodze, ale jeżeli nie pokażesz jak ważne są one dla Ciebie, to nie zostaniesz zauważony.
Powerslide to duża firma i z pewnością słucha opinii wielu związanych z nią ludzi, na temat swoich rolek. Słucha także Ciebie – wiem że komunikujesz się z nimi i dzielisz się uwagami na temat rolek które testujesz. Czy przypominasz sobie jakąś sytuację, gdy Powerslide wprowadzili proponowane przez Ciebie zmiany do swoich produktów?
Powerslide ma dosyć sporo osób, które testują sprzęt i nie jestem wstanie jednoznacznie stwierdzić, że dzięki mnie coś zmienili – ale mogę powiedzieć, że rolki z roku na rok stają się coraz lepsze. Cieszę się, że mogę do tego dorzucić swoją małą cegiełkę.
W tym roku zrobiłeś kurs instruktorski i dołączyłeś oficjalnie do projektu I Love Rolki. Czy nauka początkujących w naszym ulubionym sporcie zmieniła w jakiś sposób twoje postrzeganie go? Czy masz może jakieś wskazówki dla osób, które planują zrobić taki kurs i udzielać lekcji w jeździe na rolkach?
Przede wszystkim uświadomiłem sobie jak trudna może być dla innych jazda na rolkach. Wcześniej nie miałem kontaktu z ludźmi początkującymi, przez co na początku przeżyłem lekki szok, ale szybko się przyzwyczaiłem. Jedyną wskazówką jaką mogę udzielić, to dwa razy zastanowić się, czy posiadasz w sobie duże zasoby cierpliwości i pokory. Reszta wyjdzie w praniu.
Ile czasu dziennie, w sezonie, spędzasz na rolkach? Jak duży ułamek tego stanowią zajęcia z twoimi podopiecznymi, których szkolisz?
W tym roku udało mi się jeździć praktycznie cały czas kiedy było sucho. Zajęcia w szkółce stanowią około 3 z 7 godzin jakie przeznaczam na jazdę. Oczywiście zdarza się mniej i więcej, ale moją główną zasadą jest po prostu jak najwięcej się ruszać.
W Październiku wziąłeś udział w wyścigu bladecross zorganizowanym w ramach „PTG All Day”. Zająłeś drugie miejsce, choć muszę przyznać że bardzo mało brakowało do pierwszego. No, ale przegrałeś o włos z Piotrem Combrzyńskim, uznawanym powszechnie za jednego z najlepszych rolkarzy aggressive w Polsce, więc wstydu nie ma. Prześcignąłeś natomiast wielu, którzy mają niemal taki staż w jeździe na rolkach, ile Ty lat na karku. Jakie to uczucie?
Nie patrzył bym tutaj pod kątem lat spędzonych na rolkach, tylko pod kątem sposobu przemieszczania się na co dzień. PTG All Day to zawody jazdy aggressive, czyli zjeżdżenie po poręczach i murkach ale też widowiskowe skoki. Większość rajderów jeździ na małych kółkach co ułatwia im wykonywanie trików i lądowanie przy dużych wysokościach. Osoby uprawiające tą dyscyplinę są przystosowane do innego rodzaju wysiłku, przez co okazują się słabsze na dłuższych dystansach i jest to chyba oczywiste. Pomijając te fakty, cieszę się, że udało mi się zajść aż do finału. Wcześniej miałem już okazję startować w podobnych zawodach, więc wiedziałem czego mogę się spodziewać i jak się przygotować.
Jeszcze w temacie tego eventu. Zawodów w formule bladecross mamy w Polsce bardzo mało. W teorii działa u nas prężna grupa freeskaterów, co można wnioskować po aktywności na przeróżnych forach oraz grupach na facebook. Tutaj jednak, mimo świetnej okazji, dobrego przygotowania całej imprezy i pogody jak na zamówienie, startowało zaledwie czterech freeskaterów, z czego trzech, łącznie z Tobą, przyjechało z Krakowa, a jeden z Tych. Z kolei w wyścigu wzięło udział sporo rolkarzy aggressive. Jak to odbierasz? Istnieje pewne stereotypowe myślenie że „fsk można nauczyć się w dwa dni i już być najlepszym”. Czy Twoim zdaniem faktycznie fsk w Polsce prezentuje tak niski poziom?
Przede wszystkim myślę, że bladecross to dobra zabawa dla wszystkich niezależnie od dyscypliny jaką się uprawia. To prawda, w Polsce jak i w Europie freeskate to dyscyplina, która stopniowo rośnie w siłę i bardziej pojawia się na scenie rolkowej. Coraz większej ilości osób znudziło się zwykłe jeżdżenie do przodu i szukają czegoś nowego. Idąc dalej i patrząc oczami rolkarza agresywnego stwierdza on, że poziom friskejtera jest słaby, albo żenujący w porównaniu do tego co on wyprawia na rolkach. Tylko dlaczego od razu patrzy na kogoś tak bardzo z góry? On też przecież kiedyś zaczynał, też kiedyś cieszył się ze swoich pierwszych skoków i obrotów. Dlaczego nie może zagadać do takiej osoby i dać jej kilka wskazówek, nie wyśmiewając przy tym.
Nie chcę tutaj generalizować bo myślenie coraz bardziej się zmienia, ale zdarzają się jeszcze takie przypadki. Cieszę się, że do projektu I Love Rolki i innych (włączając w to szkółki rolkowe) przyłączają się ludzie doświadczeni i otwarci, ludzie którzy nie patrzą się na czubek własnego nosa tylko mają w sobie na tyle pokory, że na spokojnie mogą wytłumaczyć innym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z rolkami, rzeczy dla nich oczywiste.
Miałeś okazję pracować i jeździć z rolkarzami aggressive przy wielu różnych okazjach. Jak odbierasz to środowisko? Czy jest tak hermetyczne, jakim się z pozoru wydaje? Nie jest tajemnicą, że wielu z nich nie bierze jazdy jaką uprawiasz, „na poważnie”.
Po części odpowiedziałem na to pytanie powyżej. Jak odbieram to środowisko? Na początku uważałem je za bardzo hermetyczne, ale z czasem jak zaczęliśmy razem jeździć, dobrze się dogadaliśmy – bo przecież chodzi o tą wspólną zajawkę do rolek. Przykro mi, że wielu z nich stara się pokazywać, kto tu rządzi, ale mam nadzieję, że z czasem będzie się to zmieniać.
Czy myślisz, że w samym freeskate brakuje pewnych elementów które działają dobrze w aggressive (i na odwrót)? Nie chodzi o rolki, ale wymiar społecznościowy. Gdybyś miał „przeszczepić” jakieś rozwiązania w tym względzie, między tymi dwiema dyscyplinami, co by to było?
Myślę, że największą zaletą rolkarzy agresywnych jest to, że trzymają się razem bez względu na to jaki sklep czy też markę preferują, połączeni zwykłą, ludzką zajawką. Każdy może polegać na innych, przez co stworzyli silną społeczność z której brać przykład powinna każda inna dyscyplina. W drugą stronę może była by łatwość w organizowaniu lokalnych zawodów takich jak Urban Race. Nie wiem do końca jak to działa w aggressive, ale zrobienie mini zawodów nie jest problemem wśród freeskaterów.
Jak już zawadziliśmy tematem o jazdę inną niż freeskate, czy są jakieś dyscypliny jazdy na rolkach których chciałbyś spróbować, a jeszcze nie miałeś okazji? Jazda szybka, downhill?
O tak! Od zawsze marzyłem o starcie w maratonie, ale nigdy jakoś nie było okazji 😛 Mam nadzieję że w przyszłym roku się to zmieni. Co do downhillu, to miałem już z nim styczność i bardzo mi się spodobał, więc na pewno przy jakieś okazji do niego wrócę. Od niedawna w Polsce zaczęła prężnie rozwijać się dyscyplina o nazwie inline Alpine, czyli zjazd pomiędzy tyczkami wystającymi z ziemi. Na nartach nigdy nie jeździłem, a zawsze podobał mi się slalom gigant, więc na pewno kiedyś jeszcze tego spróbuję.
Wiem, że w domu masz całkiem sporo par rolek (w każdym razie więcej niż ja, a ja mam ich dużo), z racji tego, że często testujesz nowe modele. Jestem ciekaw, czy masz jakiś ulubiony setup? Pomyśl tak – gdybyś miał wyjechać na miesiąc za granicę i mógł zabrać ze sobą tylko jedną parę, jakie to byłyby rolki?
No i to jest dosyć trudne pytanie, ponieważ dobrze jeździło mi się na wielu rolkach – jednakże, mając wybrać jeden model i pojechać z nim za granicę, to byłaby to rolka Powerslide Imperial. Nigdy mnie nie zawiodła i zawsze była wygodna. Co do kół, to lubię kontrolowany poślizg i duże prędkości, więc wybrałbym Matter Zafiro.
Zazwyczaj w takich wywiadach pada pytanie o „najgorszy uraz jakiego doznałeś na rolkach” – nie bądźmy jednak pesymistami. Zamiast tego, powiedz, czy zdarzyła Ci się kiedyś sytuacja, gdy zrobiłeś coś, z czego byłeś wyjątkowo dumny? Np. jakiś trik, po którym pomyślałeś „ja to jednak jestem zaje***ty”?
Tak bardzo, to może nie 😀 Ale jestem bardzo zadowolony z tego, że udało mi się nauczyć sporej ilości slajdów oraz kontrolować jazdę tyłem na tyle, że przy dużych prędkościach mogę czuć się pewnie w ruch ulicznym.
Ostatni edit z Twoim udziałem powstał dość dawno i można śmiało powiedzieć że nie reprezentuje już twojego obecnego poziomu umiejętności. Czy masz w planach nakręcenie nowego materiału?
Plany są, ale nie wiem czy uda się go nakręcić jeszcze w tym roku. Myślę, że w przyszłym pojawi się nie jeden edit z moim udziałem 🙂
Nieuchronnie zbliża się zima i w końcu przyjdzie dzień, że wyjdziemy na rolki ostatni raz w roku 2015. Co masz zamiar robić w okresie niesprzyjającej aury pogodowej, by nie wyjść z formy?
Od początku listopada mam zamiar zapisać się na siłownię lub crossfit i basen, aby poprawić kondycję i nabrać trochę masy. Na pewno pojawię się na różnych obiektach gdzie można jeździć na rolkach i zaglądnę nie raz do Freestyle Parku w Chorzowie.
Skoro już snujemy rozważania na temat przyszłości, jak się zapatrujesz na kierunek w którym rozwija się jazda na rolkach w Polsce? I czy twoim zdaniem freeskating ma w tym kraju szansę na wysyp nowych, młodych talentów?
W Polsce zaczęło pojawiać się coraz więcej obiektów w których można jeździć na rolach. Począwszy od skateparków ( których uważam, że w dalszym ciągu jest za mało ), przez nowe tory do jazdy szybkiej, jak i miejsca takie jak freestyle park. Myślę jednak, że najważniejsza jest promocja rolek wśród młodych i uświadamianie dorosłym, że trzeba ciągle tworzyć nowe obiekty, na których młodzież będzie rozwijać swoje umiejętności manualne, zamiast spędzać czas przed komputerem. Freeskate to dyscyplina którą może uprawiać każdy, kto zapoznał się już podstawami i potrzebuje czegoś więcej. Trzeba pokazywać młodym, że jest inna opcja, która daje tyle zdrowej wolności. Myślę, że w najbliższych latach dojdzie wiele osób z podobną zajawką 🙂
Jak to tradycyjnie bywa w wywiadach, na zakończenie zapytam: czy chcesz coś jeszcze od siebie przekazać? Jakieś słowa przed opuszczeniem kurtyny? A może podziękowania?
Na początku chciałbym podziękować Tomkowi Szymczykowi za wsparcie i możliwość rozwoju. Gdyby nie on, w znacznym stopniu nie byłbym tym kim jestem.
Dalej chce podziękować moim rodzicom, którzy od lat mnie wspierają i nigdy nie zabraniali wychodzić na rolki 😛
Chciałbym podziękować Michałowi Bałuce za wszystkie lata spędzone na rolkach jak i po za nimi. Zdrowa rywalizacja jest potrzebna do odkrywania i doskonalenia swoich zdolności.
Dziękuję całej mojej lokalnej społeczności za to, że jesteście i można zawsze z wami wszystkimi pogadać i przekazać trochę zajawki. Dziękuję też i Tobie Kamilu za wywiad i czas poświęcony na przygotowanie go.
Na sam koniec apel do wszystkich rolkarzy. Nie ważne jaką dyscyplinę uprawiacie, nie ważne z jakiego miasta i na jakim poziomie jesteście. Bądźmy razem, zarażajmy zajawką innych i jeździmy jak najwięcej razem bo w kupie siła!
Keep rolling! We Love To Skate! Let’s Stay Together!