Wybór pierwszych rolek – podstawowe informacje

To miał być w zasadzie artykuł na temat „jak wybrać pierwsze rolki”. I trochę takowym jest – jednak jako że takowych artykułów powstało już sporo (dwa nawet popełniłem osobiście), chciałem napisać coś bardziej „uniwersalnego”, co nie straci z czasem na użyteczności. No, ale zacznijmy po kolei.

W głowie zrodziła Ci się myśl, czytelniczko/czytelniku, by dokonać zakupu rolek. Gratuluję – to najprawdopodobniej jedna z najlepszych decyzji w Twoim życiu. I piszę to całkowicie poważnie – jazda na rolkach, w wielu jej odmianach, to świetna zabawa i dostarczy Ci sporo radości.

Na start powinieneś sobie zadać pytanie – czego od rolek oczekujesz? To ważne, ponieważ rodzajów rolek jest dość dużo i wybór pierwszej pary będzie rzutował na możliwości rozwoju. Na rolkach do jazdy szybkiej raczej freestyle slalom nie pojeździsz, z kolei pchanie się w rolkach do jazdy agresywnej na maraton można zaliczyć do tego rodzaju decyzji, które są pierwszymi znamionami szaleństwa.

Mówiąc dosadnie – zapomnij o rolkach „do wszystkiego”, zapomnij o wymienianiu szyn w zależności od tego na jaką jazdę masz ochotę. Takich rolek nie ma – i choć niektóre rodzaje są bardziej uniwersalne, niż inne, nie ma się co łudzić, że jedna para pozwoli Ci zasmakować wszystkiego, co ten bogaty w formy sport ma do zaoferowania.

Jak się dowiedzieć jaka jazda się nam spodoba? Tylko i wyłącznie empirycznie. Można obejrzeć w Internecie video promocyjne, edity, czy nawet całe filmy traktujące o jeździe na rolkach, jednak wszystko wychodzi dopiero „w praniu”. Jeżeli chcesz przed zakupem „zbadać teren” najlepiej skorzystać z usług wypożyczalni rolek (mnoży się ich ostatnio jak na drożdżach), pożyczyć rolki od znajomego (ważne, by zgadzał się rozmiar) czy, jeżeli nie mamy takiej możliwości – kupić „na próbę” rolki z drugiej ręki (dobry model z wyższej półki dostaniemy często w cenie nowych rolek rekreacyjnych!). Pamiętaj, że zawsze może okazać się, że wciągnie Cię coś zupełnie innego, niż dyscyplina z zamiarem uprawiania której zdecydowałeś się na zakup rolek.

Sam jestem tego przykładem – na początku przygody z rolkami, gdy miałem rekreacyjny model Fila (który swoją drogą wspominam dobrze) bardzo spodobała mi się jazda freestyle slalom i moje kolejne rolki – Powerslide Metro – kupiłem z myślą o tym, że będę się jej uczył. Gdy zacząłem się uczyć, doszedłem do triku (figury?) zwanego „Crazy Legs” – okazało się że jestem zbyt niecierpliwy i szybko się nudzę slalomem, który wymaga ciągłych, żmudnych powtórzeń, by doszlifować do perfekcji znane ewolucje. Kompletnie mnie to nie kręciło, więc zacząłem jeździć w moich Metro po mieście – i tak mi zostało, do dziś, choć samych Metro pozbyłem się już dawno temu.

Należy też pamiętać, że nieodpowiedni sprzęt jest w stanie skutecznie zohydzić nam dany styl jazdy, czy jazdę na rolkach w ogóle. Jeżeli rolki będą ledwo się toczyć, a jazda w nich będzie związana z ciągłym, nadmiernym wysiłkiem typu: „walka, by w ogóle jechać” – szybko wylądują w szafie albo na serwisie aukcyjnym.

Czasami wystarczy taki „drobiazg” jak sprzęt odpowiedniej jakości i okazuje się, że nie taki diabeł straszny. Gdy po raz pierwszy próbowałem jazdy agresywnej, miałem całkiem dobre rolki, ale słabe koła, na których ledwo dało się jeździć – szybko się zniechęciłem. Gdy po jakimś czasie zrobiłem drugie podejście, tym razem wyposażony w naprawdę dobre koła – doznałem olśnienia. Taka jazda kojarzyła mi się ze ślimaczym tempem i trudem by przejechać byle 100 metrów, a tu nagle okazało się, że taka „bzdura” jak kółka całkowicie zmieniła ten stan rzeczy. Sięgając myślami wstecz, powinienem był się tego spodziewać, ponieważ podobnie było, gdy wymieniłem (tragicznej jakości) koła w Powerslide Metro 09 na niezawodne Hyper Concrete.

Naprawdę, nie warto zaczynać na „byle czym” – w takim wypadku niemal gwarantowane jest szybkie ostudzenie entuzjazmu i zniechęcenie się do tego sportu. Moja rada – oczywiście, jeżeli stać Cię na to – zainwestuj w sprzęt co najmniej oczko wyżej od twoich początkowych potrzeb. Czyli nie celuj w model rolek określany mianem „dla początkujących” i z najniższej półki cenowej, lecz zapłać za lepszą jakość elementów rolki – gdy się wkręcisz na dobre, nie będzie konieczności wymiany rolek na nowe.

O poszczególnych typach rolek, do różnych odmian jazdy, traktują oddzielne artykuły które możesz znaleźć na stronie. Zanim do nich przejdziesz, przeczytaj proszę, na jakie pułapki i mity należy uważać podczas wizyty w sklepie oraz zasięgania rad w Internecie. Oto najczęstsze z nich:

1. Doświadczenia „z pierwszej/drugiej ręki” przypadkowych osób w Internecie.

Ja jeżdżę w tych rolkach i są w porządku… znajomi też nie narzekają.

~Przypadkowy gość, wiek nieznany, wypowiedź opublikowana na jakimś forum Internetowym.

W teorii wszystko fajnie, nie? Ten gość pewnie wie o czym mówi – w końcu te rolki kupił i w nich jeździ! Sprawdzony produkt! Nic, tylko brać!

Otóż – nie.

Weź pod uwagę, że tenże człowiek może znać się na rolkach jak, za przeproszeniem, świnia na gwiazdach, używać ich zupełnie niezgodnie z teoretycznym przeznaczeniem (np. rolek aspirujących do miana modelu freeskate używać kilka razy w roku do jazdy rekreacyjnej), czy po prostu przejawiać typowy mechanizm obronny:

Co, ja się nie znam? Ja frajer nie jestem, byle czego bym nie kupił, mnie nikt nie oszuka!

Niektórzy po prostu uważają, że znają się na wszystkim i mają wyrobione zdanie na każdy temat, nawet jeśli zapytasz ich, co myślą o cyklu rozrodczym ogórków morskich. Jeżeli osoba taka dodatkowo w swoich wypowiedziach rzuca arbitralnymi stwierdzeniami typu: „wydawanie połowy pensji na rolki to marnowanie pieniędzy, bo różnicy nie ma”, „producenci i sprzedawcy markowych rolek to zdziercy”…

…czyli, w domyśle: „tylko właściciele firmy posiadającej sklepik na serwisie aukcyjnym, oferujący wszystko od zabawek dla psów po rowery, sprowadzający taniochę z Chin i sprzedający ją z marżą 400%, są spoko, znają się i dbają o dobro klienta!” – to lepiej poszukaj porady gdzie indziej.

(Te rekiny małego biznesu możesz zamienić w tej wypowiedzi, wedle uznania, rekinami dużego biznesu, czyt. sklepami wielkopowierzchniowymi.)

Nie zrozum mnie źle – warto czerpać z doświadczenia innych rolkarzy, jak najbardziej. Słuchać osób które swoje opinie podpierają racjonalną argumentacją, mówią, co im się w danym modelu podoba, co nie, ludzi którzy mają punkt odniesienia bo uprawiają ten sport od dłuższego czasu i nabyli pewnej wiedzy bazując na własnych doświadczeniach.

Ale nie tych, którzy na rolkach jeżdżą od niedawna, raz na miesiąc, mieli jedną, góra dwie pary, z czego pierwsza to te bazarowe plastiki które miał każdy dzieciak dorastający w latach 90-tych (żeby nie było – też takie miałem!). Użyję tu analogii motoryzacyjnej – czy osoba, która miesiąc temu kupiła swój pierwszy samochód z cofniętym licznikiem, od wątpliwej reputacji handlarza, staje się nagle ekspertem, którego warto pytać o zdanie przy wyborze auta? Nie. A człowieka, który w swoim życiu jeden, jedyny raz za granicą był na Słowacji, nie pyta się o porady odnośnie planowania podróży dookoła świata.

2. Firma X robi najlepsze rolki!

Słowa te często padają z ust niedoświadczonych rolkarzy, którzy coś tam od innych sobie podobnych zasłyszeli, tzw. fanboy’ów oraz niestety i niektórych sprzedawców, którzy potrafią klientom wciskać kit w żywe oczy (znamienne jest to że w każdym sezonie u takiego handlarza najlepsza jest ta marka rolek, na której ma największą marżę).

Takie arbitralne stwierdzenie, że „rolki firmy X są najlepsze” jest równie nonsensowne jak wypowiedzi: „firma X robi najlepsze telefony”, „firma X robi najlepsze aparaty fotograficzne”, czy „firma X produkuje najlepszą pastę do zębów”. Najlepsze? Pod jakim względem? I o jakie konkretnie modele chodzi?

Prawda jest taka, że niestety i renomowanym producentom zdarzy się wypuścić na rynek coś, co można określić jedynie swojskim słowem „dziadostwo” – choć częściej mówimy tu o samej koncepcji czy projekcie, rzadziej o jakości materiałów. Błądzić zdarza się każdemu, rzecz ludzka.

Za takie „dziadostwo” uznaję na przykład rolki z nitowanymi do miękkiego, w zasadzie rekreacyjnego buta, dwuczęściowymi szynami na koła 100mm (sic!) które w 2015 roku znalazły się w katalogach niektórych producentów, a co jeszcze parę lat wstecz byłoby nie do pomyślenia!

Należy także pamiętać, że każdy człowiek ma różne potrzeby i preferencje odnośnie sprzętu. Są na rynku „rolkowym” marki w których ofercie osobiście nie widzę nic ciekawego, bo konkurencja oferuje to samo, często lepiej i taniej, jednak mają zagorzałych zwolenników.

Czasami, w argumentacji dlaczego „marka X” jest na topie, pada argument części zamiennych, jako by ich dostępność była wyznacznikiem jakości. Oczywiście, jest to dość ważna kwestia, ale nie aż tak bardzo, by mocno ważyła na wyborze rolek.

Większość producentów podstawowe elementy takie jak np. osie jednak na rynek wypuszcza. Z kolei elementy takie jak np. klamry można właściwie używać w modelach różnych producentów zamiennie, po co najwyżej drobnej modyfikacji polegającej na wywierceniu dodatkowego otworu w skorupie rolki, dajmy na to. To samo tyczy się butów wewnętrznych czy szyn, szczególnie że teraz mamy naprawdę szeroki wybór takowych na rynku i wcale nie trzeba używać tych od producenta danego modelu, jeżeli zajdzie potrzeba wymiany. Powiem tak: na dzień pisania tego tekstu posiadam 6 par rolek. ŻADNA nie jest złożona tylko i wyłącznie z „oryginalnych” części, każda para to specyficzny mix który dostosowałem do swoich potrzeb.

3. Najwygodniejsze są rolki X!

Wierutna bzdura powtarzana do znudzenia w wielu miejscach polskiego Internetu i nie tylko. Być może taka teza mogłaby mieć poparcie w faktach, gdybyśmy wszyscy mieli identyczne stopy – wtedy, może komuś udałoby się stworzyć model zasługujący na miano „najwygodniejszego”.

Prawda jest taka, że każdy model rolek jest zbudowany nieco inaczej i różnie leży różnym użytkownikom na stopie. Rolki które super sprawdziły się w wypadku kolegi, mogą być całkowitą porażką pod względem komfortu dla Ciebie. Mało tego, producenci sami robią rolki tak, by różne buty pasowały na nieco inne typy budowy stopy, by dać klientowi wybór i nie sięgał po produkty konkurencji.

Nie należy też zapominać, że wygoda to nie tylko to, jak but leży na stopie, ale także przede wszystkim to, jak się w rolkach jeździ. W pozycji statycznej, relatywnie szeroki względem stopy but będzie wygodny w odczuciu, jednak podczas jazdy zaczną się problemy z przesuwaniem się tejże stopy wewnątrz, co może prowadzić do otarć, a na pewno odbierze część radości z jazdy, utrudniając kontrolę nad rolkami. Po prostu nie ma czegoś takiego jak uniwersalnie najwygodniejsze rolki!!!

4. W rolkach powinien być zostawiony luz na grubszą skarpetę…

…ewentualnie, żeby się palce o przód buta nie obijały.

Ponownie, niejeden sprzedawca potrafi tak „zabłysnąć”, ale i sami rolkarze powtarzają takie nonsensowne pomysły.

Luz w rolkach oznacza gorszą kontrolę nad nimi oraz otarcia stóp. Gruba skarpeta tego nie da rady skompensować, bo to w porywach tylko dodatkowe 1,5mm, chyba że na co dzień nosisz na stopach walonki. Dodaj do tego fakt, że pianki tworzące wyściółkę buta w rolkach z biegiem czasu się kompresują, tracąc na objętości i masz przepis na porażkę. Takie rolki będą bardzo szybko luźne jak gumowce i giąć się na nodze podobnie jak to popularne robocze obuwie.

Rolki mają być możliwie jak najlepiej dopasowane do stopy! O żadnym celowym zostawianiu luzu nie może być mowy, a już na pewno nie „żeby było wygodniej”. Nie będzie, będzie tylko gorzej!

Jeżeli w danym modelu przy odpowiedniej dla Ciebie długości wkładki czujesz ucisk twardych elementów buta i jest to duży problem, po prostu odpuść go sobie i wybierz inny. Jeżeli chcesz mieć więcej miejsca na palce, wybierz model z szerszym tzw. „toe box” czyli przednią częścią buta, ale w swoim rozmiarze!

5. „Bierz te, mają lepsze łożyska.”

Łożyska są w zasadzie najmniej istotnym elementem rolek, gdy zastanawiamy się nad wszystkimi „za i przeciw” odnośnie danego modelu. Często niestety ich znaczenie jest przez slogany handlowe (już nawet nie sprzedawców, często samych producentów!) skrajnie wyolbrzymiane.

Serio – nawet nie patrz na łożyska przy porównywaniu dwóch różnych modeli rolek. To materiał eksploatacyjny który prędzej czy później będzie do wymiany. W praktyce też, szczególnie w przypadku rolkarzy początkujących, nie ma dużej odczuwalnej różnicy miedzy tym, co jest wkładane do rolek. Łożyskami można się przejmować gdy uprawia się jazdę na rolkach na już naprawdę wysokim poziomie, np. trudne triki slalomowe na jednym kole, ucinanie minut w maratonach, wysokie skoki w jeździe agresywnej. Ale nie, gdy stawia się pierwsze kroki w tym sporcie.

Podsumowując, porównywanie łożysk w dwóch modelach rolek na półce sklepowej ma tyle samo sensu co porównywanie napędów DVD w dwóch różnych laptopach. Należy się skupić na innych, istotniejszych elementach.

6. „Nie kupuj drogich rolek na początek, bo jak Ci się jazda nie spodoba, to pieniądze wyrzucone w błoto.”

Wydawać mogłoby się to nawet sensowne – nie wydajesz dużo kasy na start, a w razie gdyby zapał do rolek okazał się słomiany, budżet nie jest bardzo nadszarpnięty. W praktyce to wygląda zupełnie inaczej.

Po pierwsze, jeżeli wiesz, że stać Cię na dany przedmiot, ale wybierzesz jego tańszy, niższej klasy odpowiednik, to gwarantuję Ci, że nie będziesz cieszyć się z zakupu. To czysta psychologia, tak działają ludzkie umysły. Może to wydawać się głupie, ale zadowolenie z wyboru rolek szczególnie na początku odgrywa bardzo dużą rolę w zadowoleniu z samej jazdy i w ogóle chęci do niej. Na wymarzonych, „wypasionych” rolkach będzie Ci się chciało jeździć. Na takich o których będziesz mówić „a, były tańsze to padło na te, bo w sumie nie wiem jak to z tą jazdą będzie…”, już mniej.

Po drugie, jak Ci się jazda na rolkach spodoba, to dużo szybciej przyjdzie ten moment w którym powiesz sobie: „no, przydałoby się kupić coś lepszego…”. I wtedy czeka Cię kolejny zakup. Gdyby twój wybór od razu padł na coś z wyższej półki, zamiast kolejnych rolek, na tym etapie, kupiłabyś/kupiłbyś kolejny komplet dobrych kół.

Po trzecie, nawet jeżeli jazda Ci się nie spodoba, lepszy model możesz sprzedać w wyższej cenie, jest także większe prawdopodobieństwo, że szybciej uda Ci się go upłynnić. Wszelakie serwisy aukcyjne są dosłownie zawalone rolkami rekreacyjnymi w śmiesznych cenach, które tkwią tam jak w jakimś czyśćcu. Modele z wyższych półek zazwyczaj szybko znajdują nabywców, bo więcej jest osób które chciałyby mieć rolki droższe i lepsze, ale nie mogących sobie pozwolić na nowe i z tego powodu sięgających po sprzęt z drugiej ręki, niż osób które chciałby mieć rolki najtańsze, ale czekających na okazję cenową na taki sprzęt. Inaczej mówiąc, w tym kraju grupa ludzi którzy mogą wejść do sklepu i zostawić w nim 4 stówki bez kaca finansowego jest większa, niż tych, którzy mogą to samo zrobić z kwotą 600 albo i więcej złotych. Lepszej klasy rolki łatwiej sprzedać za przyzwoite pieniądze!

Nie mówię, że każdy powinien bezrefleksyjnie wydawać duże pieniądze na swoje pierwsze rolki i że tańsze modele nie mają racji bytu. Mają, sam zaczynałem na rolkach które kosztowały mnie 260zł (nowe) – bo na takie mnie było wtedy stać.

Jednakże, jeżeli możesz sobie pozwolić na wyższy standard i chcesz to zrobić, po prostu zrób to, bez wahania!
__________________________________________________________________________________

To tyle tytułem wstępu i informacji ogólnych. Na stronie znajdują się odnośniki do oddzielnych artykułów na temat dyscyplin i rodzajów sprzętu. Zalecam się z nimi zapoznać przed wizytą w sklepie, czy to stacjonarnym, czy Internetowym. Udanych zakupów!