Jakiś czas temu w Warszawie miało miejsce spotkanie mające na celu zebranie opinii na temat nowych produktów marki Powerslide, przygotowanych na nadchodzący sezon 2016. W owym wydarzeniu wzięła grupa rolkarzy związana z PS, kilku „bezpartyjnych” a nawet i jeden jeżdżący dla „opozycji”. Była to grupa reprezentująca różne style jazdy – od aggressive, poprzez slalom aż po freeskating. W spotkaniu wzięliśmy w nim udział i my, czyli dwuosobowa ekipa In-line.pl
Choć sprzętu do testów mieliśmy dwa wielkie pudła i była okazja zapoznać się z naprawdę dużą ilością nowości, gwoździem programu były świeże prototypy rolek Tau. Mieliśmy do dyspozycji także już nieco mniej świeże, jeżdżone od kilku miesięcy przez Piotra Combrzyńskiego (to bynajmniej nie przytyk do jego higieny osobistej!) Kaze. Oba modele są wyposażone w nowy system mocowania szyny zwany „Trinity”, na którym skupi się poniższy tekst.
Buty mogliśmy wypróbować w różnych konfiguracjach – z szynami na zestawy 4x80mm, 4x84mm, 3x90mm, 3x100mm, 3x110mm oraz 3x125mm. Zdecydowanie, było co robić – na rozkręcaniu, skręcaniu i „kombinowaniu” z różnymi zestawami oraz ich ustawieniami zeszło nam tyle czasu, co na samą jazdę. Dosłownie wyglądało to tak, że na podłodze leżał stos butów, szyn, kół, oraz drobniejszych części.
Rolki z systemem mocowania Trinity zrobiły na nas wszystkich wręcz piorunujące wrażenie. Wraz z Pawione doszliśmy nawet do wniosku, że po spróbowaniu tego rozwiązania, nie chce się już wracać do tradycyjnych mocowań SSM/LSM – nie mają one absolutnie żadnej przewagi!
No, ale zacznijmy od początku. Czym jest mocowanie Trinity? To najprościej rzecz biorąc, zupełnie nowe podejście do tematu połączenia szyny z butem. Ten standard został zaprojektowany tak, by obniżyć wysokość całego zestawu najbardziej jak to możliwe.
Jak tego dokonano? To bardzo proste – usunięto przedni punkt mocujący z linii kół i zastąpiono go dwoma, znajdującymi się po bokach tejże. Dzięki temu szyna może być niższa – nie ma ryzyka że śruba będzie ocierać o koło, nie jest konieczny podwyższony „bloczek” mocujący z przodu, a koła znajdują się znacznie bliżej stopy, tuż pod podstawą buta. Ponadto nie ma problemu z wypośrodkowaniem szyny jak to się zdarza w wypadku niektórych zestawów, np. 3x110mm lub 3x125mm, w starszych standardach mocowania.
Na co się to przekłada?
- Najniższa jak dotąd wysokość rolek, przy dowolnym zestawie kół. Popularny zestaw 4x80mm jest naprawdę bardzo niski i ma się wrażenie niemal jakby się jeździło w rolkach aggressive (pod względem wysokości, nie prędkości!). Gdy założyłem rolki z zamontowaną szyną 3x125mm nawet tego nie zauważyłem i myślałem że jeżdżę na 3x110mm. Dopiero kolega uświadomił mi, co mam pod stopami! Można śmiało powiedzieć, że montaż Trinity najbardziej zrewolucjonizuje jazdę szybką, czyniąc zestawy 3x125mm bardziej przystępnymi dla drobniejszej postury, lżejszych zawodników, którzy nie do końca radzili sobie z takowymi na mocowaniu LSM (obecnie często padają opinie, że podwozie z kołami 125mm faworyzuje masywnych zawodników jeżdżących „siłowo”). Także we freeskatingu szykuje się przełom – setupy z kołami 90-110mm są dużo łatwiejsze do opanowania, a i osoby preferujące bardziej tradycyjne rozmiary kół 80mm i 84mm skorzystają na zwiększonej kontroli nad rolkami, wynikającej z niżej położonego środka ciężkości.
- Przełożenie siły odepchnięcia na koła, czyli inaczej: transfer energii. Dzięki temu, że połączenie szyny z butem opiera się na trzech punktach, jest dużo bardziej stabilne, solidne – szyna nie odgina się przy mocnych odepchnięciach, przez co szybciej się rozpędzamy i szybciej jeździmy. Sama konstrukcja szyny także zyskuje na sztywności, dzięki temu że z przodu niejako „spięta” jest butem z dwóch stron.
- Uniwersalność – każda szyna w systemie Trinity pasuje do każdego buta w takowym. Nie są konieczne już dwa standardy SSM i LSM, ponieważ ze względu na usunięcie przedniego punktu mocującego z linii kół, konstruktorzy nie muszą projektować szyn niejako wokół położenia przedniej śruby. Oznacza to także, że zawsze będziemy mieli ją położoną równo pod butem – nie będzie problemów z nadmiernie wystającym przednim lub tylnym kołem. Nic nie stoi na przeszkodzie by do buta Kaze założyć speedową szynę 3x125mm. Jako ciekawostkę podam, że nawet przejechałem się w prototypie buta od rolek hokejowych (tak, będą i takie z systemem Trinity!) z szyną 3x125mm.
- Tłumienie wibracji – przy innych zaletach to zaledwie mały bonus, ale rolki łagodniej traktują nasze stopy podczas jazdy po nierównej nawierzchni – po prostu, wibracje i wstrząsy są rozkładane bardziej równomiernie, na trzy punkty, zamiast na dwa. Przy nowej generacji, sztywnych butach zaprojektowanych tak, by można było jeździć w nich bez wkładki, jest to niewątpliwie dobra rzecz.
Jeżeli ktoś martwi się o dostępność szyn pod nowe mocowanie, nie powinien. Powerslide nie traktują tego tematu po macoszemu – możemy spodziewać się naprawdę wielu modeli szyn na koła od 76mm do 125mm. Będą nawet wcześniej nigdy niespotykane szyny 3x90mm o długości 220mm!
Same rolki w których mieliśmy okazję pojeździć to w zasadzie jeszcze wczesne prototypy i nie będę dlatego za bardzo zagłębiać się w szczegóły. Model hokejowy to ciągle bardzo wczesny etap rozwoju, więc go pominę. Kaze i Tau nabrały już konkretnych kształtów i mimo że ciągle nie są produktami finalnymi, można już co nieco o nich powiedzieć.
Kaze można określić w prostej linii następcą rolek Ultron – to uniwersalny model buta nadający się zarówno do freeskatingu, jak i do slalomu. Rolki te nie posiadają wymiennego linera i są oparte na kompozytowej bazie (zmodyfikowanej z rolek Vi) z dość sztywnym obszyciem. Prototyp w którym jeździłem był wygodny i pasował na moją stopę niemal idealnie, po usunięciu wkładki (rozmiar 42, podczas gdy mam raczej dolną granicę 43). Kaze to bardziej przystępna cenowo alternatywa dla high-endowych Tau. Jeździło mi się w nich wyśmienicie i w zasadzie to jedyna uwaga jaką miałem, to nieco zbyt duży (jak na mój gust) flex, czyli gięcie, w przód. Pozwala to jednak przybrać niską pozycję i wycisnąć więcej z „dużych kół”. Rolki są bardzo lekkie, mimo że skorupa w nich użyta została wykonana z polimeru z domieszką włókien szklanych. Kaze zapowiadają się na bardzo ciekawy model który z pewnością zdobędzie uznanie pośród osób jeżdżących urban skating.
Tau to „ciężkie działo” Powerslide na rok 2016, jeżeli chodzi o segment freeskate/freestyle. To rolki w których użyto najlepszych technologii dostępnych producentowi i nie ma w tych słowach ani grama przesady. Oprócz mocowania Trinity „gwoździem programu” jest nowa skorupa z kompresowanego carbonu, co czyni ją lżejszą i odporniejszą od standardowego laminatu. Jest ona także odpowiednio powycinana w kluczowych miejscach, w których można spodziewać się ucisku na stopę (tzw. Pain-free shell). Całość jest niewiarygodnie wręcz lekka, leży na stopie jak druga skóra, doskonale reaguje na ruchy i daje świetne przełożenie energii odepchnięcia na szynę. Moja opinia została ugruntowana wrażeniami innych rolkarzy – w Tau praktycznie nie da się jeździć wolno.
Mimo, że wszyscy jeżdżący w prototypach mieli w stosunku do nich pewne uwagi (głównie do tego jak rolki „pracują” w okolicach kostki, kształtu oraz grubości wyściółki w tych okolicach) i Tau bez wątpienia wymagają jeszcze poprawek, już teraz widać w tym modelu ogromny potencjał. Udało mi się wcisnąć w rozmiar 41 po wyciągnięciu wkładki i mimo że palce nieco cierpły, w tych rolkach zdecydowanie jeździło mi się najlepiej ze wszystkich modeli jakie miałem przyjemność sprawdzić tamtego dnia. Bardzo spodobał mi się fakt, że Tau posiadają toe box (czyli miejsce na palce) bardziej zbliżony kształtem do znanego z rolek typu PS Ultron czy Seba SX niż choćby Hardcore Evo.
Co w przyszłości? Powerslide pracują nad większą ilością modeli używających mocowania Trinity. Oprócz modeli z segmentu freestyle/freeskate nadejdą także wspomniane już rolki hokejowe, model typu semi-race, a w przyszłości zapewne i pełnokrwiste rolki do speedskatingu. Szczerze? Gdybym to ja prowadził firmę produkującą rolki i posiadał coś takiego jak Trinity w rękach, po prostu dążyłbym do wdrożenia tego rozwiązania dosłownie gdzie tylko się da. Nie zanosi się, by konkurencja wyszła z czymś podobnym w ciągu najbliższych lat – Powerslide zostawia tym samym wszystkich daleko w tyle. Pisząc o Trinity mam w głowie dwa określenia używane w języku angielskim, o których odpowiednik w języku polskim trudno: „gamechanger” oraz „killer feature”.
Nie widzę zbyt wielu minusów tego rozwiązania – jedyny który może przeszkadzać pewnemu procentowi użytkowników, to bardziej ograniczona regulacja położenia szyny na boki, jednak pronację i supinację można kontrować także za pomocą odpowiednio ukształtowanych wkładek do butów. Ponadto, nadal sytuacja ma się dużo lepiej, niż w wypadku standardu UFS. Rolki są wyposażone w coś w rodzaju X-Slot, tyle że otwory do zmiany pozycji wzdłuż są w szynie, a w spodzie buta mamy ruchome płytki umożliwiające korektę na boki.
Drugim jest fakt, że niejako „skazani” jesteśmy na szyny produkcji Powerslide – jednak z ręką na sercu, powiedźcie, czy w rolkach z montażem SSM tak często wymieniamy szyny na modele producentów innych, niż rolki? SSM to tylko standard umowny, położenie otworów względem osi nie jest określone i próby ożenienia szyny PS z butem np. Twister czy Seba KSJ nie dają zbyt satysfakcjonujących rezultatów. Sam przekonałem się, że szyny Pleasure Tools nawet do rolek Powerslide nie pasują bezproblemowo. Wszystkie szyny które testowaliśmy były świetnie wykonane, z aluminium stopu serii 7000 a ich odmian pod względem wielkości i ilości kół było tyle, że nie martwiłbym się o ograniczony wybór opcji.
Wiem, że ten tekst brzmi jak laurka, nie mógł być jednak inny. Dawno na rynku rolek nie pojawiło się coś równie innowacyjnego, tak mocno redefiniującego wrażenia z jazdy, rozwiązującego tyle problemów, co mocowanie Trinity – nie jestem w stanie nie podchodzić do tego bez entuzjazmu.
Nie teraz, gdy już spróbowałem „z czym to się je” – bo o wszystkim wiedziałem już od dawna, tyle że przeczytać coś czy usłyszeć, tudzież zobaczyć na zdjęciu, to jednak nie to samo, co przekonać się na własnej skórze. Jeżeli planujecie zakup nowych rolek freeskate/freestyle w sezonie 2016, radzę – odłóżcie trochę gotówki i poczekajcie na premierę Kaze i Tau. Naprawdę, warto. Osobiście już nie mogę się doczekać, aż ponownie będę mógł śmigać w tych rolkach – i postaram się zdobyć parę najszybciej, jak to możliwe.