Nie napiszę nic nowego, podając informację, iż w porównaniu z rolkami opartymi o system SSM, Trinity wypada znacznie lepiej pod względem wysokości.
Ciekawiej robi się jednak w przypadku UFS – a tego do tej pory jeszcze nikt nie sprawdzał.
Po trzecie, wymagane byłoby stworzenie nowych modeli, z szyną dokręcaną bezpośrednio do buta (bez soulplate pomiędzy – podnosi wysokość rolki!) oraz z wspomnianymi już wyżłobieniami na koła w jego spodzie.
Obecnie jedyne rolki freeskate produkowane z mocowaniem UFS i szyną dokręconą bez soulplate pomiędzy, to Rollerblade Fusion, Seba SX oraz (wkrótce w sklepach) SX2, a także K2 Uptown oraz Midtown. Żadne z nich nie mają jednak stosownych wgłębień w bucie ani szyn tak mocno obniżonych jak te produkcji Salomon.
Punkt wyjścia jednak jest – wystarczą modyfikacje, wcale nie tak znów daleko posunięte. Mimo mniejszej uniwersalności UFS, w przypadku najpopularniejszego od lat „podwozia” freeskate (4x80mm) jest czym walczyć, choć naturalnie, Trinity to nie tylko obniżony środek ciężkości i większa uniwersalność względem konfiguracji kół, ale i inne zalety.
Jednak porównanie jasno pokazuje, że porzucanie UFS na rzecz SSM w rolkach freeskate było w istocie błędem. Wynikającym z wielu czynników – najbardziej zaważyło dążenie do uniwersalności rolek pod kątem freestyle slalom oraz freeride. Teraz, gdy mamy większą „specjalizację” i modele wejściowe do slalomu kosztują tyle samo, bądź niewiele więcej co topowe modele rolek ze skorupą do jazdy miejskiej, nie widzę przeszkód, by UFS nie wróciło do łask.